Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celach statystycznych oraz w celu dostosowania serwisu do indywidualnych potrzeb osób odwiedzających.
Zmiany ustawień dotyczących plików cookie można dokonać w dowolnej chwili modyfikując ustawienia przeglądarki.
Korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.
Zamknij
Dzisiaj jest wtorek, 23 kwietnia 2024

Kolejowa Toplista
Puls - nie jesteś sam!


1_procent


opp



 Przekaż Twój 1% dla naszego OPP - Program e-pity online do rozliczania PIT 2012



www.expresspaczka.pl
sebastian@expresspaczka.pl
Napisz do nas

« powrót
Program w otoczeniu zewnętrznym
28.01.2012

AKTWYNI W SPRAWIE OFICERA ROWEROWEGO

W mediach przetoczyła się dyskusja na temat funkcjonowania oficera rowerowego w Zielonej Górze.
Ponieważ jest to wazny temat dla kolei szprotawskiej oraz dla funckjonowania stowarzyszeń w terenie postanowiliśmy zabrać głos w sprawie.
W załączeniu tekst maila skierowanego do władz i mediów.

Ostatnio lokalne media podjęły temat istnienia "oficera rowerowego".
Bardzo dobrze, że pisze się o tym problemie, że się przestało go zamiatać pod dywan. Dobrze, że to nie jest już tylko prywatna sprawa Kubickiego, który wg własnego widzimiesię rozrzuca nasze społeczne pieniądze.

Zastanawiam sie jednak, dlaczego redakcje zielonogórskie ciągle rozmawiają o tym z jednym i tym samym człowiekiem (R. Gorski) lub jego kolegą (biorącym pensj ę oficera rowerowego) ? Z ludźmi, którzy mają osobisty, finansowy interes w istnieniu oficera rowerowego ?

Dlaczego nie porozmawiacie Państwo z innymi stowarzyszeniami rowerowymi, turystycznymi, aktywem obywatelskim całego ruchu stowarzyszeniowego. Przecież chęc udziału w pierwszym konkursie na oficera, w 2010 r. wyraziła większa ilość organizacji i tylko fakt, że Kubicki odwołał pierwszy konkurs a w drugim ukrył warunki konkursu, spowodwał, że summa summarum wygrał tę pensję klub Roberta Górskiego.

Kwestia oficera rowerowego, opłacanego z pieniędzy miejskich, czyli nas wszystkich, ma znacznie szerszy kontekst, niźli tylko to czy będzie nim członem RdP czy urzędnik namaszczony bezpośrednio przez Kubickiego. Ta sprawa dotyczy modelu działania całego środowiska stowarzyszeń i organizacji, całej aktywnosci obywatelskiej miasta.
"Rowerem do przodu" za swoją działalność dostaje od miasta wypłatę większą, niż wszystkie organizacje turystyczne mają dofinansowania na cały rok. I to jest bezsporny fakt. Tymczasem od tamtych organizacji (turystycznych i wszystkich innych biorących udział w konkursach z zakresu kultury, edukacji, turystyki) oczekuje się działania społecznego. Dlaczego Górski nie może społecznie pełnić funkcji oficera rowerowego, skoro społecznie działa więkkość innych stowarzyszeń ?

Postawmy też pytanie inaczej. Skoro potrzebny jest oficer rowerowy, to czyż równie przotrzebny nie byłby oficer ds. wspierania drobnych przedsiębiorców (rozwiązywał by tak ważne zagadnienia dla padającego finansowo miasta, jak choćby pomoc drobnym firmom w ogarnięciu tych wszystkich ścieżek dofinansowań, informacji biznesowej, marketingu poprzez ścieżki miasta - strona www, udział w targach, foldery miejskie).  Dlaczego nie ma oficera dla spraw szeroko rozumianego regionalizmu (tak wazne zadania jak wymiana informacji między organizacjami społecznymi a szkołami, przekazywanie wiedzy o regionie i pomoc przy dofinansowaniach unijnych, tzw. marketing wewnętrzny związany z tożsamoscią regionalną) ?
Dlaczego o oficerze rowerowym mówi się tylko w kontekście twardych działań (budowa ścieżek rowerowych, stojaków, kontrapasów) a wogóle pomija się działania miękkie (np. nauczanie kultury jazdy, skierowane do młodzieży i realizowane w szkołach) ? Czyż to nie jest efekt ograniczenia dialogu o rowerach tylko do maleńkiej grupki Górskiego, któremu akurat na sercu leżą te twarde tematy ?

To jest tylko kilka pytań, na które znalezienie odpowiedzi byłoby bardzo ciekawe i chyba twórcze dla Zielonej Góry. Dla ścisłości, ja nie neguję działań kolegi Górskiego, chociaż się z nim nie zgadzam w wielu sprawach. Uważam, że jest potrzebny Zielonej Górze. Tylko w tym mieście jest 100 tysiecy ludzi, którzy moga myśleć inaczej. Dlaczego nie korzystamy z tych pozostalych zasobów ludzkich ? Dlaczego wyróżniamy akurat aktywistów rowerowych sposród dziesiątków innych stowarzyszeń ? Dlaczego pomijamy inne organizacje, też zajmujące się rowerami (z ostaniego artykułu zamieszczonego akurat w Gazecie Wyborczej, odniosłem wrażenie, iż w całej Zielonej Górze tylko tych kilku aktywistów "Rowerem do przodu" ma jakiekolwiek - praktyczne -  pojęcie o jeździe na rowerach)

Jeżeli ktoś z Państwa redakcji będzie chętny, to zachęcam do zastanowienia się czy nie warto by rozszerzyć skali prezentacji tego problemu...


« powrót
Serwis powstał i funkcjonuje dzięki środkom finansowym Gminy wiejskiej Zielona Góra