Siecieborzyce
Kilometraż liczony od Dworca Szprotawskiego w Zielonej Górze: 38,9 km
Kilometraż liczony od stacji w Szprotawie: 11,8 km
Nazwa niemiecka: Rückersdorf
Nazwy polskie: Domaradz, Ro(d)gierzów (1945-48)
Ostatnia nazwa polska stacji: Siecieborzyce
W NAJBLIŻSZYM CZASIE BĘDZIE WPISANY NOWY ESEJ O STACJI W SIECIEBORZYCACH, UWZGLĘDNIAJĄCY NAJNOWSZE WYNIKI BADAŃ ORAZ ŚWIEŻO UZYSKANE MATERIAŁY
W Siecieborzycach wśród obecnej ludności żywe są opowieści o kolejce szprotawskiej. Według nich stacja Rückersdorf mieściła się w kilku budynkach. Zachowała się narożnikowa chałupa przy skrzyżowaniu dawnego torowiska z szosą do Borowa, w której miał się jakoby mieścić bar dworcowy (wg innej wersji był to budynek gościńca kolejowego). Równolegle do placu na którym zapewne były stacyjne rozjazdy, po jego zachodniej stronie, znajdują się budynki poprzemysłowe, w których miała znajdować się zlewnia mleka i magazyny - jedno i drugie pobudowane do obsługi kolejki. Nie zachował się ponoć główny budynek dworcowy z biurami i pomieszczeniami dla podróżnych. Opowieści te nie zostały dotąd w żaden sposób zweryfikowane. Plac na którym mogły znajdować się rozjazdy stacji nie jest jednak specjalnie duży. Co ciekawe kończy się on idealnie zachowaną mechaniczną, naturalną oczyszczalnią ścieków. Nie da się ukryć, iż oczyszczalnia musiała tworzyć jakąś całość z infrastrukturą stacji, gdyż tory nie mogły nie przechodzić przez jej teren. Zważywszy iż przeróbka mleka tworzy dużą ilość ścieków, można wiązać oczyszczalnię z jakąś zlewnią lub mleczarnią, którą obsługiwała kolejka. Jest to teza uprawdopodobniona tak gospodarczo jak i technologicznie. Niestety na niemieckiej mapie topograficznej z 1933 r. oczyszczalnia ścieków nie jest zaznaczona, co stanowi dosyć duże zaskoczenie i nie za bardzo wiadomo czym ten fakt wytłumaczyć. Boczny tor mijanki widnieje na mapie po zachodniej stronie toru głównego, a więc między nim a domniemaną zlewnią mleka. Według stanu obecnego, powinien znajdować się on po węwnętrznej stronie parkanu, otaczającego dziś zakład mleczarski. Zabudowania samego zakładu na mapie zostały zaznaczone, tak samo jak i sąsiadujący z nim budynek z piętrowymi (dwupoziomowymi) magazynami. Zaskoczeniem jest czarny prostokącik w północnej części terenu stacji, mnie więcej naprzeciwko wspomnianego magazynu, po przeciwnej mu stronie torów. Dziś nie ma tam żadnego śladu budynku, a mógł to być dworzec, o którego istnieniu i rozebraniu mówią niektórzy badacze (powołują się przy tym na opowieści mieszkańców wsi). Mógł to być też jakiś magazyn lub inny budynek gospodarczy. Jeśli przyjąć za słuszną tezę o murowanym dworcu w co drugiej wsi, w Siecieborzycach nie powinno go być (był i jest nawet do dziś w sąsiednim Witkowie). Również studia terenowe skłaniały raczej do tezy, iż po wschodniej stronie torów nie było żadnych zabudowań ani infrastruktury. Jest to zatem kolejne zaskoczenie, podobnie, jak i to, że na mapie mamy litery Hp, a zatem był tu przystanek kolejowy a nie stacja. Wszystko wskazywało na to, iż była tu ważna, w skali kolejki szprotawskiej, stacja towarowa, "mleczny węzeł", z mijanką i magazynami. Tymczasem...
Wszystko to natomiast ładnie pasuje do nieco romantycznej legendy o kolejce szprotawskiej, zwanej w niej koleją mleczną. Opowieść ta mówi, iż kolejką wożono głównie mleko od wypasanych wzdłuż linii krów. Poranny udój, o 3, 4 godzinie w nocy miał być ładowany do cystern i przez Czerwieńsk jechać do Berlina. I już rano, o godz. 8 mieszkańcy stolicy Niemiec, mieli do śniadania popijać mleko od tutejszych krów...
Nie wiadomo co dokładnie oznacza sformułowanie "gościniec kolejowy", użyte na stronie www.koleje.szprotawa.org.pl. Budynek dawnego "gościńca kolejowego" jest pobudowany z charakterystycznej cegły, ułożonej w specyficzne, oryginalne wątki zdobnicze. Co ciekawe, w jakiś sposób podobny budynek stoi między domniemaną zlewnią a kończącą obszar stacji oczyszczalnią ścieków. Całość tworzy raczej jednorodną enklawę, także ów budynek - kolorystycznie stanowiący jakby odbicie (w sensie negatywu) gościńca - powinien też przynależeć w przeszłości do zabudowań kolejowych. A może to w nim był główny dworzec, poczekalnia, kasa, biura ? Może w opowieści mieszkańców o zburzeniu głównego dworca wkradł się błąd a prostokącik na mapie oznacza co innego ? Do opisywanego budynku przylega od północy, tworząc jakby jego naturalne przedłużenie (północne skrzydło), ceglany magazyn. Ciekawostką jest to, że wrota magazynowe są rozmieszczone na dwóch poziomach: dolnym, przy gruncie i na piętrze (trzy wrota na górze, trzy na dole, rozmieszczone równomiernie, wzdłuż całego budynku, jedne nad drugimi, tworzą jakby trzy pary) . Są ślady po zewnętrznych metalowych prowadnicach odrzwi oraz po zamurowanym otworze wrotni po środku dolnego poziomu. Zdecydowanie były tu magazyny i na parterze i na piętrze, i nie jest to typowe dla zabudowań rolniczych. Wiele wskazuje na magazyny fabryczne, składy handlowe lub kolejowe. I gdyby przyjąć wersję magazynów kolejowych, można by je połączyć z owym "gościńcem kolejowym". Przy czym nie byłby to obiekt o funkcjach noclegowych, ale raczej restauracja, a właściwie "bar dworcowy", jak mówili napotkani w 2004 r. mieszkańcy Siecieborzyc lub taka większa wiejska oberża, w której posilali by się, czekali by na swoją kolej wyładunku / załadunku lub popijali po udanej transakcji chłopi z okolic. Bo jeśli były by to magazyny kolejowe, to musiały przecież komuś służyć, kogoś obsługiwać i chyba głównie taką właśnie klientelę obsługiwały ? A biorąc pod uwagę, iż inne stacje i linie kolejowe są w odległości 2-3 godzin jazdy furmanką (ok. 10 km) od Sieciebiorzyc, to musieli to być rolnicy z bardzo bliskich terenów, którym po prostu bardziej opłaciło się wrócić do domu niż wydawać pieniądze na nocleg. Co innego ogrzać się w gospodzie (w barze kolejowym), uprzyjemnić czekanie na swoją kolej obsłużenia przez magazynierów kuflem piwa, zjeść obiad po udanej sprzedaży, czy poczekać na sąsiada. Stąd mogła to nie być taka typowa wiejska gospoda, bardziej dawna oberża, zajazd. Inna tu pewnie panowała atmosfera: wyczekiwania, podekscytowania dokonywanymi zakupami lub sprzedażą, spotkania ludzi mimo wszystko obcych towarzysko, różnych kulturowo (oczywiście na skalę kilku, do tego okolicznych, wsi), nie był to zaścianek typowej wiejskiej gospody, w której chłopi, sąsiedzi z jednej wsi tylko kisili się we własnym sosie, zabijając czas i mamrocząc ploty. Ale to wszystko na przystanku... ? [M. Bonisławski, XII 2006]
Serwis powstał i funkcjonuje dzięki środkom finansowym Gminy wiejskiej Zielona Góra